niedziela, 29 listopada 2015

Japońskie ciekawostki: Urodziny w Japonii.

Hej! (⋆‿⋆)

Mijający tydzień spędziłam dosyć intensywnie a to za sprawą moich urodzin. Tak, tak... w środę skończyłam 23 lata a ciągle ze mnie taki dzieciuch. No cóż, nie sztuką jest stać się dorosłym, sztuką jest bycie dorosłym z zachowaniem cech dziecięcych. Nie musimy się pozbywać tych "dziecinnych" cech, moim zdaniem powinniśmy je doskonalić i wzbogacać się o te "dorosłe". Uwielbiam swoje urodziny! Spotkania z rodziną, z moją miłością, życzenia, prezenty. To wszystko sprawia, że czuję się wyjątkowa i ważna.
Pozwolę sobie jeszcze chwilę pozostać w urodzinowych klimatach i opowiedzieć Wam, jak to wygląda w Japonii.

Cała kultura Azji jest odmienna od naszej europejskiej, to też sprawa urodzin wygląda inaczej. Podczas gdy Europejczycy stawiają na jednostkę, Azjaci zazwyczaj stawiają na grupę toteż urodzinowa tradycja, jako święto jednostki, praktycznie u nich nie istniała. Przez bardzo długi okres czasu dzieciaki obchodziły swoje urodziny 1 stycznia, czyli wraz z początkiem Nowego Roku... tak, wszystkie dzieci. Dzisiaj odchodzi się już od tej tradycji i dzieci obchodzą swoje święto w "prawdziwy" dzień swojego urodzenia.

W przypadku dzieci, dalej zbiorowo obchodzi się ich trzecie, piąte i siódme urodziny. Święto to przypada na 15 listopada (tak mi się rymuje) podczas festiwalu Shichi Go San. Co się wtedy robi? Całe rodziny wybierają się do świątyni aby podziękować za otrzymane do tej pory łaski i prosić o szczęście na przyszłość. Dzieci ubrane są w odświętne yukaty/kimona lub w eleganckie ubrania na zachodnią modłę. Skąd taki zwyczaj? Dawniej, gdy śmiertelność dzieci była bardzo wysoka, większość z nich umierało właśnie mniej więcej w tym wieku.

Kolejnymi ważnymi dla Japończyków urodzinami są te dwudzieste, bowiem osiągają wtedy pełnoletność, zdobywają pełnię praw no i... mogą pić alkohol i palić papierosy. I tutaj znowu mamy zbiorową "imprezę" w drugi poniedziałek stycznia, zwaną Seijin Shiki. 

Wszystko wydaje się takie oficjalne i tradycyjne, prawda? A co z urodzinowym tortem? W Japonii bardzo popularnym urodzinowym przysmakiem jest... amerykańskie ciastko zwane shortcake. Zapewne kojarzycie je z anime. Białe, pysznie wyglądające ciacho z truskawką. Pyszności!
https://whydyoueatthat.wordpress.com/2011/12/11/day-11-japanese-christmas-delights/
A jak złożyć urodzinowe życzenia w języku japońskim? Otanjyobi omedeto Gozaimasu! Lub po prostu: Tanjobi omedeto!

Post krótki, ale mam nadzieję, że ciekawy. Zbliża się dla Was czas recenzji... azjatyckie kosmetyki, mundurek szkolny, bardzo ważny cosplayowy przyrząd i piękna lolicia suknia. Mam nadzieję, że Was nie zanudzę. Na razie te rzeczy muszą do mnie dojść. Najważniejsze, że będzie o czym pisać!

A Wy lubicie swoje urodziny? Jak je spędzacie?

Źródła:

sobota, 21 listopada 2015

Nie takie stereotypy straszne...

Czeeeeść!

Czas skończyć z mym bułkowym bytem. Koniec z leniem! Koniec z dołkiem! Czas zabrać się do roboty! Naprawdę, muszę się za siebie wziąć bo powoli zaczynam stanowić jedność z kanapą. Niech ta notka będzie tego początkiem. Żadnych obrazkowych notek, aż do kolejnego dołka... podejrzewam, że w trakcie sesji lub na wiosnę. Bądźcie gotowi!

Nie miałam pojęcia co wstawić, więc wstawiam seksowną lamę.
Stereotypy... chyba każdemu z nas kojarzą się negatywnie. Uprzedzenia, rasizm, nietolerancja, nienawiść - to tylko kilka skojarzeń, prawda? Jest ich znacznie więcej. Czytałam mnóstwo notek na temat szkodliwości stereotypów, naprawdę mnóstwo. Są złe, niedobre, a ludzie którzy się nimi posługują są ograniczeni - to czyta się najczęściej. Nie da się zaprzeczyć, że stereotypy są z nami od zawsze. No ale skoro są, to może do czegoś służą? Chcę Wam dzisiaj pokazać dwie strony medalu. Tą złą znacie, ale jest też ta dobra (?), czy raczej neutralna (?), a może praktyczna (?).

Zacznijmy od definicji, takiej bardziej naukowej, nie tej, którą każdy z nas ma w głowie, swoją prywatną. Stereotypy to generalizacja, która odnosi się do grupy, w ramach której identyczne charakterystyki zostają przypisane wszystkim bez wyjątku jej członkom, niezależnie od rzeczywistych różnic między nimi. Brzmi groźnie, prawda? Brzmi tak, jakbyśmy mierzyli wszystkich jedną miarą. Ale tak naprawdę stereotypami posługujemy się praktycznie cały czas. Dlaczego? Bo to nam bardzo ułatwia życie. Wyobraźcie sobie cechy charakterystyczne i wygląd lekarza, prawnika, albo modelki. Już? Gratulację! Właśnie posłużyliście się stereotypem. A wiecie co jest najlepsze? Że prawdopodobnie wyobrażenia każdego z Was były do siebie bardzo podobne. Bo stereotypy w danym kręgu kulturowym są do siebie bardzo zbliżone. Są nam wpajane od dziecka, przez rodziców, znajomych, czy media a raz sformułowany stereotyp jest całkiem odporny na zmianę, nawet pod wpływem nowych informacji.

Jak już mówiłam, stereotypy ułatwiają nam życie. Stereotypy nie muszą odnosić się tylko do negatywnych aspektów postrzegania jakiś osób, często jest to po prostu sposób, który pozwala uprościć nam otaczający nas świat. Stereotypizowanie można określić, jako "prawo najmniejszego wysiłku". Nie da się ukryć, że każdy z nas się od siebie różni, a świat jest okropnie złożony i skomplikowany. Gdybyśmy mieli wszystko i wszystkich rozpatrywać w osobnych kategoriach po prostu... mózg by nam wyparował! Niestety, nasza zdolność do przetwarzana informacji, jest ograniczona, nie jesteśmy maszynami. Trzeba sobie jakoś ułatwić życie. Dopóki stereotypy te są adekwatne i wynikają z naszego doświadczenia, nic nam nie zagraża (ani innym). Problem rodzi się wtedy, gdy przestajemy dostrzegać indywidualne różnice w obrębie grupy ludzi.

Cóż to za problem? Uprzedzenia. Muszę zaznaczyć, że słowo "stereotyp" to nie synonim "uprzedzenia". Często w notkach o stereotypach te dwa słowa używane są zamiennie, stąd właśnie narodził się pomysł na tę notkę. Uprzedzenia biorą się ze stereotypów, ale stereotypy nie są uprzedzeniami! Stereotypy są nam potrzebne, bo pozwalają nam się przystosować do otaczającej nas rzeczywistości, pokazują, czego można (ale niekoniecznie trzeba) się spodziewać po danej osobie. Groźne stają się tylko wtedy, gdy są zabarwione negatywnie, nie wynikają z naszego doświadczenia, czy wtedy, gdy patrzymy tylko przez ich pryzmat. 
Dlatego nie demonizujcie stereotypów! Demonizujcie uprzedzenia i dyskryminację.

Szczerze? Myślałam, że ta notka będzie dłuższa... Jednak leniwa buła zawsze pozostanie leniwą bułą. A tak poważnie... Nie chciałam się rozpisywać na temat wszystkich aspektów uprzedzeń i stereotypizacji, bo byłoby tego dużo i zrobiłoby się nudno. A tego bym nie chciała. Polecam Wam książkę, z której korzystałam - Serce i umysł Eliota Aronsona. Jest napisana w bardzo prosty sposób, mnóstwo ciekawych przykładów, a przede wszystkim pozwala nam zobaczyć, jak człowiek spostrzega siebie i społeczeństwo i jak działają pewne procesy społeczne. Naprawdę warto ją przeczytać!

Jestem też ciekawa, czy spotkaliście się kiedyś z uprzedzeniami na swój temat. Kiedyś będąc w lolicim zestawie usłyszałam, że jestem prostytutką (!). Zresztą z pewnymi uprzedzeniami spotykam się niemal codziennie, dotyczą one moich ubrań, zainteresowań, czy studiów. Wystarczy, że wspomnę o tym, że studiuję psychologię i słyszę "pewnie już mnie przejrzałaś". Nie. Nie potrafię czytać w myślach i nie analizuję każdego, kogo spotkam.

A wy? Spotkaliście się kiedyś z uprzedzeniami, czy innymi krzywdzącymi stereotypami na Wasz temat?

Źródło:
E. Aronson, T.D. Wilson, R.M. Akert,  Psychologia społeczna. Serce i umysł, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 466-509.

sobota, 14 listopada 2015

Słodkie inspiracje na jesień.

Cześć kochani!

Muszę się Wam do czegoś przyznać... od kilku tygodni cierpię na niemoc. Jesienną niemoc. Wczorajsze wiadomości z Francji jeszcze mnie dobiły i tak naprawdę nie wiem o czym pisać. Bardzo przeżywam takie wiadomości. Dlatego na niemoc dobre są słodkie obrazki, tym razem tematyka jesienna.

Wrócę do Was wraz z kolejną notką z czymś bardziej ambitnym. Dzisiaj krótko napiszę Wam co u mnie i zostawię Was z ładnymi zdjęciami z tumblr'a. Błagam o wybaczenie!
Co u mnie? Cóż... w zeszłym tygodniu notka się nie pojawiła bo... Wrocław, randki i wspaniała sesja dla Lepus Lunarem. Potem pierwsza rocznica śmierci jednej z bliskich mi osób, chwila zadumy i tak aż do dzisiaj. Szykuję dla Was ambitniejszą notkę z dziedziny psychologii i parę azjatyckich ciekawostek, także nie będziecie się nudzić (mam nadzieję). A teraz już kończę ten mój smutny wywód i zapraszam do podziwiania.

Ech... i pomyśleć, że jesień to moja ulubiona pora roku.











http://dollfromtheattic.tumblr.com/











Źródło: