czwartek, 16 czerwca 2016

Bodyline - l145

Heloł!

Coraz bliżej końca mojej przygody z pracą magisterską, w końcu gotowa w 100%. Jutro jadę drukować i załatwiać wszystkie papierki, zdjęcia i takie tam. Zbliżają się wakacje, konwenty i błogie lenistwo... a potem praca i brzydkie dorosłe życie. Nie chcę!

Dzisiaj mam dla Was kolejnego bodylajna. Jak już kiedyś wspominałam, Bodyline lubi zaskakiwać, często negatywnie, dlatego warto recenzować. 

Model l145 trafił do mnie przypadkiem. Kupowałam buty (czekają na recenzję) a spódnica była przeceniona, kosztowała mnie około 50 zł. Był to czas kiedy szukałam w miarę ładnego kieca, w którym mogłabym chodzić latem, spocić się w niego (XD), usiąść na trawce i tak dalej... 50 zł to rozsądna cena, prawda? Nie był to kiec, który sprawił, że czekałam z utęsknieniem na listonosza. Zawsze szłam w gothic, classic, czasem w "lekko osłodzony" classic. Nigdy sweet. Zawsze mówiłam sobie, że nigdy nie będę sweetem i koniec, nie kręcił mnie ten podstyl. Do czasu... przyszedł kiec, założyłam go i... poczułam się tak, jak na poniższym GIFie. To był odlot, przed oczami tęcza, w głowie fajerwerki, czułam jak zalewa mnie słodkość. Moje ciało krzyczało: CHCĘ BYĆ SWEET LOLITĄ. Totalna faza!


Naprawdę dobrze poczułam się w tym kiecu i przekonałam do sweeta. Zdecydowanie nie jest to mój ostatni słodki zakup. Przejdźmy teraz do konkretów.

Źródło: bodyline
Tak spódnica prezentuje się na zdjęciach sklepowych. Zdecydowałam się na kolor czarny, ponieważ taki właśnie dominuje w mojej loliciej garderobie, chociaż zastanawiałam się też nad niebieskim. No ale, jest czarny, zdecydowanie łatwiej mi go zestawiać.


Spódnica przyszła do mnie zapakowana w bodylajnowe opakowanie, w przeciwieństwie do tej marynarskiej sukienki. Bardzo lubię, jak sklep dba o takie szczegóły, a po za tym łatwiej jest mi ją przechowywać.


Spódnica ma odpinaną kokardkę z przodu i odpinane wstęgi do tylnej kokardy. Kokardka z przodu mocowana jest za pomocą agrafki, a wstęgi za pomocą guziczków. Zarówno guziki, jak i agrafka są bardzo mocno i solidnie przyszyte. Wadą kokardki jest to, że się przekrzywia na jedną stronę podczas noszenia, myślę, że agrafka powinna być większa. Jeśli chodzi o wstęgi, są za krótkie, albo po prostu jestem za gruba. Nie da się z nich zrobić ładnej kokardy. Rzuca Wam się coś jeszcze  w oczy? Biała i czarna koronka. Dół spódnicy wykończony jest czarną koronką, natomiast dodatki białą. Strasznie mnie to drażni, dlatego ich nie noszę. Poniżej kilka zdjęć ukazujących szczegóły.


Niby wstęgi i kokarda wykończone są ładnie, ale ta biała koronka psuje bardzo efekt. Chociaż te małe kokardki są urocze i naprawdę mi się podobają. W pozostałych kolorach koronka jest wszędzie biała i wygląda to lepiej. Szkoda, że tutaj się nie postarali. Jak wiecie, koronka kiepskiej jakości jest wrogiem numer 1 każdej szanującej się lolity. Jak jest tutaj z jakością? Ani źle, ani dobrze... znośnie. Widać trochę wystających nitek, czasem jest nierówno, ale da się znieść.

Jak już przy szczegółach jesteśmy... Spódnica zapinana jest na zamek i haftkę, która zabezpiecza nas przed niekontrolowanym rozpięciem się kieca. Mamy też shirring, który ładnie dopasowuje się do talii... mamy też kilka wystających nitek, ale da się znieść.



Spódnica nie ma podszewki, a szkoda. Jest wykonana z dość cienkiego, jak na lolicie rzeczy, materiału i miałam obawy, że nierówności halki będą bardzo widoczne. Jeśli już przy halkach jesteśmy, warto wspomnieć, że niestety, ale spódnica nie mieści dwóch halek. Na szczęście zmieściła halczana od Lady Sloth. Przy dwóch halkach wygląda, jakby została siłą naciągnięta na te halki, co mi się bardzo nie podoba. Na poniższym zdjęciu widać, jak cienki jest materiał, print bardzo dobrze widać z drugiej strony.


Przejdźmy do tego, co najważniejsze w tej spódnicy - print. Print przedstawia konie z weneckiej karuzeli. Szczerze? Zdjęcia sklepowe sprawiały wrażenie, że print jest dosyć bogaty i szczegółowy, na żywo troszkę mnie rozczarował. Są gwiazdki, są konie, jest słodko i różowo, ale... w tle za koniami nie ma praktycznie nic. Chyba oczekiwałam czegoś w stylu Angelic Pretty, głupia ja. Może wersje w innych kolorach wyglądają lepiej. Oprócz koni, print jest w czarne i szare pasy, na których mamy jeszcze więcej gwiazdek i złote koraliki (?), a także białe kropki na dole. Całość sprawia bardzo przyjemne wrażenie, chociaż brakuje tego "czegoś". Dużym plusem jest to, że print prawie styka się na szyciu. Zabrakło tego w mojej o wiele droższej kopciuszkowej Infancie. 




Bardzo mi się podoba sposób, w jaki wykończony został dół spódnicy. Całkiem ładna czarna koronka i różowa wstążeczka. Niestety, tutaj też widać sporo wystających nitek. Całość, jest prosta, szwy nie są krzywe i wszystko ładnie się prezentuje. I właśnie dlatego ubolewam, że reszta koronek jest biała.


Podsumowując, nie wiem czy kupiłabym jeszcze raz spódnicę w tym kolorze. Tak bardzo drażni mnie ta koronkowa niespójność i lekka ubogość printu. Jednakże, spódnica jest warta swojej ceny, przyjemnie się ją nosi i mimo wszystko naprawdę ją lubię.

Miałam okazję ją założyć na wczorajszy meet w Miss Cupcake w Katowicach. Spędziłam przyjemne chwile z baaardzo miłym towarzystwem i jadłam pyszną tartę. Co do coordu, ciągle czegoś mi w nim brakuje... nie lubię peruk, więc od razu odpada. Może jakaś kokarda we włosach... Nie mam pojęcia. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć, jak spódnica prezentuje się z halką (niestety, tylko jedną).

Zdjęcie wykonała Eriko
To już wszystko na dzisiaj. Wracam domykać sprawy związane z magisterką... A w przygotowywaniu recenzji przeszkadzał pomagał mi mój dzielny kot.

piątek, 10 czerwca 2016

Lolita - jak w tym wyjść do ludzi?

Wróciłam do życia!

Hej, dzień dobry i cześć! Tęskniłam! W końcu jestem wolna, wczoraj skończyłam ostatnią część mojej pracy magisterskiej. To był stresujący czas, były nawet łzy. Ale teraz czuję taką dziwną lekkość... jeszcze się obronić i... praca. A co u Was? 

A co u mnie? No magisterka. Byłam na tych Dniach Fantastyki we Wrocławiu zanim kontakt z Wami mi się urwał. No nie do końca urwał, bo wstawiałam zdjęcia na fanpejdż. Przy okazji, musiałam zmienić jego nazwę bo nie dało się mnie oznaczać... zostałam Liskiem Iryskiem. Ale przejdźmy do konkretów.

By Imai Kira
Od razu wspomnę, że tytuł tego posta i nazwy niektórych punktów są żartobliwe, nie mają zamiaru obrażać lolit i żadna lolita nie ucierpiała podczas pisania tej notki (mam nadzieję). 

Mieliśmy ostatnio z ukochanym rocznicę związku, wypadała w długi weekend, więc mieliśmy 4 dni na randkowanie, dla mnie to 4 dni w lolicich coordach, uwielbiam je zakładać na specjalne okazje. W lolita fashion siedzę już od prawie 10 lat, coorduję sobie od bardzo długiego czasu, wcześniej też ubierałam się dziwnie, więc dla mnie wychodzenie do ludzi w "dziwnych" ubraniach nie jest niczym trudnym. Ale od kilku tygodni nachodzi mnie taka refleksja, że nie dla wszystkich może być to łatwe. Co wtedy?

Polska jest krajem, który dopiero uczy się tolerancji i otwartości. I chociaż kocham ten kraj całym sercem to wiem, że idzie nam to powoli i opornie, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Lolita jest stylem, który budzi kontrowersje nie tylko samym wyglądem, ale i nazwą... bo z czym przeciętnemu Kowalskiemu kojarzy się lolita? Z lolitkami, galeriankami, prostytutkami i tak dalej... Sama dnia pewnego miałam bardzo przykrą sytuację, gdy starsza pani na przystanku głośno komentowała, że wyglądam jak prostytutka. Nie wiem co tak rozbudziło jej wyobraźnie, białe rajstopy, długa spódnica, czy może zakryte ramiona?

Lolita raczej nie jest stylem codziennym, chociaż znam i takie osoby, a sama lubię się tak ubrać np. na uczelnię. Jednakże będąc lolitą trzeba się w tym stroju gdzieś przemieścić, na konwent, na meet, czy na wiele innych okoliczności. Nie da się ukryć, że będziecie wtedy przykuwać uwagę innych.

Pamiętajcie, że decydując się na lolita fashion, czy jakikolwiek inny styl, który "odstaje od normy", musicie liczyć się z tym, że będziecie zwracać na siebie uwagę i budzić różne, często skrajne emocje. Jeżeli nie jesteście na to gotowi, lepiej odpuścić.

1. Zacznij powoli.
Nie zakładaj od razu wszystkiego co masz w szafie. Aby oswoić się z wychodzeniem w takich ubraniach na ulicę, warto jest zacząć od skromniejszych rzeczy w mniejszej ilości. Wybierz gładką spódnicę, mniej koronkową bluzkę i mniej wzorzyste rajstopy. Nadal będziesz zwracać na siebie uwagę, ale nie aż tak, jak w przypadku pełnego, wzorzystego coordu. Pamiętaj, aby Twoje coordy były zgodne z estetyką i zasadami lolita fashion. Dobrym początkiem są coordy w stylu casual lolita.

2. Zacznij tam, gdzie Cię znają.
Idź w coordzie na spotkanie ze znajomymi, na rodzinne przyjęcie, czy na randkę. Myślę, że będzie Ci łatwiej, gdy będziesz otoczona osobami, które Cię znają i akceptują. Oczywiście warto ich przedtem uprzedzić, że przyjdziesz w takim stroju i zapytać, czy będą czuć się z Tobą komfortowo.

3. Dołącz do innych "dziwadeł".
Wiecie o czym mowa? O konwentach. Jeżeli lubicie konwenty to jest to bardzo dobre miejsce by zacząć z bardziej "szalonymi" coordami. Wśród tych wszystkich cosplayerów i fanów mody alternatywnej będziecie czuć się, jak wśród swoich. Pamiętajcie, że lolita to nie cosplay, tylko moda, dlatego nie traktujcie swoich coordów, jako przebranie na konwent.

4. Słuchawki.
Słuchając ulubionej muzyki można odciąć się od świata zewnętrznego. Nie będziesz wtedy słyszeć komentarzy innych ani zwracać uwagi na ciekawskie spojrzenia.

5. Zdjęcia, ludzie robią zdjęcia!
Niestety, spotkałam się z tym nie raz. Ludzie robią zdjęcia bez pytania, często z czystej ciekawości, ale często dlatego, żeby się pośmiać. Co wtedy? Najlepiej będzie, jak pokażesz ręką, że nie życzysz sobie zdjęć, zwrócisz uwagę w kulturalny sposób,a w ostateczności staniesz tyłem. Jeżeli do takiej osoby nie dotrą Twoje prośby, zacznij robić jej zdjęcia.
I taki mały apel do osób, które chcą nam robić zdjęcia bez pytania. Ludzie, my nie gryziemy. Nie wszystkie z nas lubią zdjęcia, ale naprawdę, kultura wymaga by podejść i zapytać, czy można. Chętnie odpowiemy też na Wasze pytania związane z lolita fashion.

Źródło: http://lolipaparazzi.tumblr.com
6. Co z agresją?
Po za tą dziwną sytuacją ze starszą panią, nie miałam żadnych innych. Ale nie mówię, że takie rzeczy się nie zdarzają. Ludzie mogą Was wyśmiewać, a nawet obrażać. Co wtedy? Najlepiej jest nie reagować, ignorowanie boli najbardziej, a przy okazji nie sprowokujemy tej osoby do dalszych działań. Jeżeli taka osoba nie chce się odczepić i czujecie się zagrożone, wycofajcie się do miejsca, gdzie są ludzie i czujecie się bezpiecznie. Jeżeli to też nie przynosi skutku, zwróćcie się do kogoś o pomoc. Największą szansę na reakcję dalej zwrócenie się do jednej, konkretnej osoby, wołanie w tłum zazwyczaj nic nie daje.
Pamiętajcie, że bez względu na to kim jesteście, jak wyglądacie i co macie na sobie, nikt nie ma prawa Was obrażać, poniżać i krzywdzić!

7. Szanuj innych.
Lolita jest w Polsce nowością i chociaż coraz więcej dziewczyn interesuje się tym stylem, nadal jest nas mało. Dlatego pamiętajcie, że będąc lolitą w Polsce reprezentujecie wszystkie polskie lolity i to na Waszej podstawie ludzie wyrabiają sobie stereotyp o nas. Zachowuj się miło i kulturalnie, tak żeby ludzie nie odbierali nas negatywnie. 

Na dzisiaj to już wszystko. Szykuję dla Was wysyp różnorakich recenzji, mam nadzieję, że nie będziecie się nudzić. Powoli zacznę też nadrabiać blogowe zaległości, proszę o cierpliwość!

Do zobaczenia w następnej notce!