Od razu zacznę Was błagać o wybaczenie. Nie było notki... długo, jak na mnie. Byłam we Wrocławiu, spędzałam czas z lubym, a teraz przygotowuję dom na święto (którego nienawidzę). We Wrocławiu spędzaliśmy czas naprawdę aktywnie. Udało mi się zobaczyć niesamowitą wystawę pana dr. Gunthera von Hagensa. Wiecie o czym mowa? O kontrowersyjnej wystawie BODY WORLDS & The Cycle of Life. Każdemu, kto interesuje się medycyną i naukami pokrewnymi, naprawdę polecam! Tak, wiem... wymarzone miejsce na randkę, ale lubemu też się podobało! Przy okazji byliśmy w kinie, nagrałam filmiki i zrobiłam zdjęcia dla Lepus Lunarem. Bardzo pracowity okres(*´▽`*).
A skoro już o randkach mowa... to na randce wypadałoby wyglądać. A żeby wyglądać należy mieć ładną cerę. Co wtedy, gdy nasze pory odmawiają posłuszeństwa? Znacie problem dużych porów i czarnych kropeczek? Ja niestety tak... Sięgnęłam więc po Wonder Pore od Etude House.
Nie mam pojęcia, dlaczego te zdjęcia się odwracają ._. |
Napis "free gift" boli (´_`) |
Zdecydowałam się na zestaw próbny z mydełkiem, który kupiłam na ebay'u
za około 30zł. To mydełko najbardziej mnie intrygowało. Paczka dotarła
do mnie po trzech tygodniach, ładnie zabezpieczona w pudełeczku.
Dodatkowo znalazłam próbki kremów (jeszcze ich nie użyłam). Zawsze jestem pełna podziwu dla opakowań azjatyckich kosmetyków, są takie śliczne (。’▽’。)♡.
Na pierwszy ogień idzie mydełko - Wonder Pore Facial Soap. Czyli moja nowa miłość. Mydełko bardzo przyjemnie pachnie, właściwie to pachnie nim całe pudełko. Po za faktem, że czuć w nim delikatną mięte, zapach z czymś mi się kojarzył, nie mogłam sobie przypomnieć z czym. Dopiero mój luby, oglądając mydełko stwierdził, że pachnie, jak Mentos. Tak jest! No ale, nie zapach jest tutaj najważniejszy.
Zadaniem mydełka jest stworzyć delikatną pianę, która głęboko oczyści nasza skórę, przy okazji mydełko ma jeszcze troszeczkę peeligowych drobinek. Piana rzeczywiście jest mięciutka i przyjemna w dotyku, bardzo miłe uczucie na twarzy. Po umyciu twarz jest naprawdę niesamowicie czysta i jaśniejsza. Pierwszy raz widzę taki efekt!♡^▽^♡ Dużo czarnych kropeczek zniknęło, a pory się domknęły.
Jak już umyliśmy twarz mydełkiem, czas na tonik (?) - Wonder Pore Freshner. Tutaj znowu czujemy delikatny, miętowy zapach, ale jest on znacznie słabszy niż w przypadku mydełka, do tego można wyczuć alkohol. Zapach kojarzy mi się z jednym z toników Clean&Clear o podobnym działaniu, dostępnym na polskim rynku. Zadaniem toniku jest czyszczenie porów zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz przy pomocy mięty pieprzowej. Wyrównuje również pH skóry, zapobiegając powstawaniu zanieczyszczeń, a także matuje skórę i usuwa nadmiar sebum. Matuje... za bardzo. Moja cera po użyciu staje się bardzo sucha, co nie jest przyjemne. Po za tym, bardzo fajnie mi się go używa i naprawdę działa.
Znowu zdjęcie, którego nie da się odwrócić ;_; |
Twarz umyta, więc trzeba zamaskować niedoskonałości, których domyć się nie dało. Pora na Wonder Pore Corrector! Jest to żel, którego zadaniem jest poradzenie sobie z większymi porami, utrzymuje ich czystość, złuszcza martwe komórki oraz działa tonizująco, a nawet ujędrniająco! Trzeba tylko bardzo dokładnie go nałożyć, bo źle nałożony pozostawia biały "osad", po za tym lekko szczypie, gdy nałoży się go na małe ranki, czy wypryski, czego nie zauważyłam przy innych kosmetykach z tej serii. Ale szczypanie bardzo szybko przechodzi i można nałożyć podkład. Bardzo fajnie rozjaśnia wszelkie zaczerwienienia spowodowane problemami z cerą, co sprawia, że podkład wygląda i kryje jeszcze lepiej.
Podsumowując... odkładam pieniądze na kosmetyki z tej serii. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona działaniem mydełka! Taka śliczna, jasna cera! (◍•ᴗ•◍)♡ ✧*。 Kosmetyków używam już od dwóch tygodni i naprawdę widzę poprawę, jeśli chodzi o pory. Niestety te większe, bardziej "uszkodzone" nie domknęły się, ale może wszystko przede mną. Zobaczymy. Szkoda, że zestaw próbny jest taki malutki. Naprawdę polecam wszystkim, którzy mają problemy podobne do moich!
Do zobaczenia za tydzień! (♡ >ω< ♡)