Jak tam przygotowania do świąt? Ja zajadam się mandarynkami, potrafię zjeść 2kg na raz. No i sprzątam, oczywiście i takie tam. Przy okazji rozglądam się za świątecznymi prezentami. Jakiś pomysł na prezent dla dwulatki?
Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną recenzją, chociaż pochmurna aura nie sprzyja robieniu ładnych zdjęć (musiałam robić je na parapecie). Zauważyłam, że w poprzedniej notce zaintrygował Was pewien słodki króliczek... i oto jest! Kolejne cudo od Azjatyckiego Zakątka. Zapraszam!
Szczerze? Wybierając ten produkt (mimo, że to prezent mogłam sobie wybrać) kierowałam się wyglądem, nawet nie doczytałam dokładnie co to jest. Przeczytałam, ale nie zastanawiałam się nad słowem "perfume bar", chociaż wiem co znaczy. Dlatego otwierając paczkę spodziewałam się małego perfumiku. No i mam perfum ale... w sztyfcie. Sam sztyft zabezpieczony jest dodatkowo plastikową nakładką.
Opakowanie, jak widać jest śliczne. Zarówno kartonik jak i sam perfum, uwielbiam azjatycką dbałość o detale. Zadaniem naszego kieszonkowego króliczka jest... pachnieć, to oczywiste ale dodatkowo nawilża też skórę. Zapach jest naprawdę prześliczny. Patrząc na formę, w jakiej dostajemy produkt spodziewałam się, że będzie pachnieć bardziej jak jakiś owocowy błyszczyk ale on rzeczywiście pachnie jak owocowe perfumy. Zapach jest bardzo orzeźwiający, "perfumowy" i czuć w nim cytrusy. Naprawdę prześliczny! Na Azjatyckim Zakątku wspomniane jest też coś o bergamotce, ale mój zmysł powonienia nie sięga tak daleko. Najważniejsze, że zapach mi się podoba i co najważniejsze długo się trzyma. Co do nawilżenia skóry... ciężko stwierdzić. Przecież nie wysmaruję tym maleństwem całego ciała a na tak drobnym fragmencie skóry ciężko poczuć nawilżenie.
Podsumowując... Skuszona prześlicznym opakowaniem dostałam naprawdę fajny produkt. Małe opakowanie umożliwia nam włożenie go do najmniejszej torebki a uroczy wygląd czyni z niego fajny gadżecik. Tylko... nie widzę sensu noszenia go ze sobą, bo zapach trzyma się aż za długo. Polecam!
Cóż... Recenzja krótka, bo i produkt prosty w swym użytkowaniu. Naprawdę, nie wiem co jeszcze mogłabym napisać o tym uroczym króliczku. Że jest uroczy. Bo jest. Odnotowuję u siebie jakiś gwałtowny spadek weny, prawdopodobnie wywołany świątecznymi porządkami. Ufff, dobrze, że ta recenzja taka krótka.
Trzymajcie się cieplutko!
Słitaśna notka! Zapraszam do mnie! <3
OdpowiedzUsuńObs za OBSSSS!!!! POKLIKAJJJJ W LINKIII
A tak serio, to tez bym to kupiła ze względu na wygląd. Tak samo jak chcę kupić podkład babyface, bo opakowanie jest boskie. Producenci wiedzą, co zrobić, by mnie mieć XD Chyba jest jeszcze dusz do rzęs z takiej kawaii serii. Różowy o ile dobrze pamiętam. I tez bym go kupiła, ale już chyba nigdy nie będę się malować.
Dawaj puder! :D
http://azjatyckizakatek.pl/bazy-i-pudry/84--tonymoly-panda-s-dream-brightening-eye-base.html - o mój boże!
OdpowiedzUsuńOjejku, ten perfum ma na prawdę prześliczne opakowanie! Przypomina mi mgiełkę Pocket Bunny Mist z TonyMoly :P
OdpowiedzUsuń________________________________
Zapraszam wszystkich na azjatycko- naturalne rozdanie!
http://sweetrecipee.blogspot.com/2015/12/pierwsze-azjatycko-naturalne-rozdanie.html
Ojej jakie urocze ;3
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja, aż sama zaczęłam zastanawiać się nad kupnem :)
Kocham kosmetyki TonyMoly- swoim urokiem potrafią zdziałać cuda :3
Też zajadam się mandarynkami, szczególnie w szkole :)
OdpowiedzUsuńA co do recenzji, krótko,zwięźle i na temat :) przeuroczy króliczek, chyba też go kupię :)
Śliczne, chętnie sama bym sobie takie sprawiła, szczególnie jeśli mówisz, że ładnie pachnie. Mogłabym zawsze mieć takie maleństwo pod ręką, a jest naprawdę przeurocze. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ^^
Gdybym zobaczyła takie urocze opakowanie to nawet nie zwróciłabym uwagi na to co skrywa w środku. Cokolwiek by tam wzięło to i tak zgarnęłabym tego ślicznego króliczka do koszyka! ;)
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj wybieram się za zakupy świąteczne i mam nadzieję, że nie potrwają one za długo, bo nie przepadam za chodzeniem po sklepach. ^^"
OdpowiedzUsuńCo do kosmetyku to faktycznie opakowanie prezentuje się przeuroczo, a skoro jest funkcjonalny i spełnia swoje zadanie to tym bardziej warto go kupić. xD
Jejciu! Urocze do potęgi :D Słyszałyśmy o perfumach w sztyfcie i kremie. Ciekawe jakby się u nas sprawdziły :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia - zapraszam do siebie gdzie do zgarnięcia jest kawaiibox
OdpowiedzUsuńNigdy bym się nie domyśliła (gdyby nie etykieta) że to perfumy, i to w dodatku w sztyfcie ! Szczerze mówiąc pierwszy raz spotykam się z czymś takim XD. Gdybym miała okazję kupna nie wahałabym się :D.
OdpowiedzUsuńŚwietny produkt, z chęcią bym go nabyła, ale już sobie kupiłam prezent na gwiazdkę ;")
OdpowiedzUsuńCiekawy kosmetyk chętnie bym go wypróbowała ^^
OdpowiedzUsuńKurcze, perfumy w sztyfcie bardzo fajna rzecz, ja nie lubię strasznie takich rozpryskiwanych używać.
OdpowiedzUsuń