Przez magiczną opcję, jaką jest planowanie postów czuję się, jakbym wieki Was nie widziała. W sumie... nigdy Was nie widziałam, ale ok. Moje długaśne ferie się skończyły, czas wracać do normalności, na uczelnię i do tej $##^$ magisterki. A co u Was?
Ostatnie dni ferii spędziłam na konwencie Love Anime!, o czym pewnie wiecie bo piszę o tym od kilku postów i mówię o tym absolutnie wszystkim. Konwent dla mnie pechowy, szykowałam się na niego z wielkim zapałem i z wielkim zapałem planowałam co też napiszę w tej notce i jakież to zdjęcia wykonam. W przedkonwentową noc musiałam wypić meliskę, żeby zasnąć. Dupa. Wszystkie plany trafił szlag. Ale po kolei...
Zacznijmy od tego, że organizatorzy mieli całkiem sporą obsuwę, jeśli chodzi o wejściówki. Jeśli się nie mylę, były to jakieś 3 tygodnie. Ludzie na stronie wydarzenia narzekali, że kontakt z nimi też jest utrudniony. No ale w końcu bilety zakupiliśmy, coby w krótszej kolejce stać.
MiOhi bardzo się postarało z miejscem konwentu, naprawdę wielki szacun dla organizatorów. Konwenty odbył się na Stadionie Wrocław i robił naprawdę ogromne wrażenie. Na miejsce dotarliśmy na godzinę przed otwarciem bram i ustawiliśmy się w małym kolejkonie. Otworzyli stadionową bramę i nastąpił mały chaos, gdzie tu iść? Ok, idziem za tłumem. Obeszliśmy stadion, jest naprawdę ogromny bo zajęło nam to jakieś 20-30 minut. Doszliśmy do VIPowskiego wejścia i widzimy dwie kolejki, króciutka na parę osób i dłuuuuga, jak $#^$&. Ustawiamy się w tej krótkiej, bo to pewnie ta dla ludzi z wejściówkami. A takiego wała. Przez tą obsówę, więcej ludzi kupiło wejściówki przez internet... dużo więcej ludzi. Staliśmy w kolejce godzinę, ale to nic... pograłam sobie w Mortala na telefonie i odmroziłam stopce, ciągle byłam mega podjarana konwentem, jak dziecko. W końcu weszliśmy, stopy całe.
W środku budynek robił nie mniejsze wrażenie, niż na zewnątrz. Jeszcze raz pochwalę za to organizatorów. Sporo miejsca, duże przestrzenie, nie trzeba się przeciskać, naprawdę fajne miejsca na robienie zdjęć cosplayerów, duża scena (chociaż przez słupy, miejscami widoczność słaba) i dużo miejsc, gdzie można było sobie po prostu wygodnie posiedzieć. Wszystko pięknie, prawda? Co mogło pójść nie tak? Odpowiedź brzmi: Ja poszłam nie tak.
Poszłam tak bardzo nie tak, że spadłam ze schodów z takim impetem, że aż wyrwałam cały obcas z mojego wymarzonego, loliciego buta. Jak to się stało? Miałam tak wielki puff, że nie widziałam schodów, jak szłam, brawo ja! Ten sam puff, który chciał mnie zabić uratował mnie przed śmiercią, tak było! Ale cały dobry humor i podniecenie odeszło w zapomnienie. I tutaj przekazuję ogromne podziękowania dla mojego lubego, który pojechał mi po buty, żebym boso do domu nie wracała i dla helperów, którzy usilnie pomagali mi te buty naprawić. Cóż, stwierdziłam, że show must go on, będę chodzić boso. Chodziłam, aż mój luby nie zahaczył mnie z glana i nie poszło mi oczko w rajstopach. Z rozpaczy złapałam się za głowę i wyczułam, że cały ten czas chodziłam z jednym nieodplątanym papilotem. Combo! Wspomniałam już, że nie zdążyłam obfocić mojego pięknego coordu? Cóż, potem chodziłam w tych nieszczęsnych nielolicich kozaczkach. Na szczęście było parę osób, które zrobiło mi zdjęcia. Dziękuję!
Nyannyan~ |
Moim drugim celem było spotkanie szanownego pana Talon's Cosplay Crusade i jego pięknej towarzyszki. Tu też się nie zawiodłam, bo ich stroje to było mistrzostwo świata! A ich scenka naprawdę mnie zachwyciła.
Mówiłam już, że cosplaye to najmocniejsza strona tegorocznego Lova? Zaraz dam więcej zdjęć.
Zdjęcie autorstwa Sowa.ovh |
Co jeszcze ciekawego robiłam? Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia, robiono mi zdjęcia i przez krótką chwilę pomagałam panu Sowa.ovh w znajdowaniu cosplayerów i ustawianiu ich do zdjęć, fajna sprawa.
Z prześliczną panną Elieth. |
Cudowny Jack Sparrow, któremu podobały się moje policzki <3 |
Don Mario Drzewo Cosplay |
Oczywiście, nie mogłam sobie odmówić zdjęcia z idolkami! |
Dziękuję wszystkim których poznałam, którzy do mnie podchodzili, robili zdjęcia, dawali sobie robić zdjęcia i wszystkim obecnym na konwencie za wspaniałą atmosferę. A teraz poproszę o minutę ciszy dla mojego buta. Wskrzeszę go!
Zdjęcie autorstwa Atryni Photography dla GeekFan. |
Prześlicznie wyglądałaś! :))
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na takim konwencie, muszę się kiedyś wybrać ^^
Zapraszam Na Mojego Bloga Sakurakotoo
uwielbiam Disneyowe cosplaye. Wygladalas bardzo ladnie. ;D
OdpowiedzUsuńczasami jak czytam tego typu posty brakuje mi konwentów... moze kiedys sie jeszcze na jakis wybiore.
Wyglądasz przepięknie na wszystkich zdjęciach <3 Ta spódnica chwyciła mnie za serce <3 Niestety, nie byłam na konwencie i jak tak patrzę, to trochę szkoda... Ale na pewno będzie jeszcze okazja~~ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://mirella-view.blogspot.com/
Zakochałam się w Twoim cosplayu Małej Syrenki 💜
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby udało się naprawić buta :)
Zacznę od zachwytów- piękny coord z Infantową spódniczką w roli głównej, a także piękny cosplay (Arielka <3).
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że miałaś taką serię niefortunnych zdarzeń, ale czasami to tak właśnie jest. Dobrze, że ostatecznie udało Ci się odzyskać humor i konwent był raczej udany (tak wnioskuję po opisie). Strasznie chciałam jechać na Love, ale niestety praca nie pozwoliła :/ Mam za to nadzieję, ze uda nam się spotkać na Pyrkonie :)
hahah to miałaś przygody xd zazdro </3 ja leżę chora i nadganiam moje plany cosplayowe żeby na pyrkonie być zajebistą XD mam nadzieje że jak zawitasz w poznaniu to chociaż tu będziesz mieć mniejszego pecha w końcu chcę cię spotkać całą a nie poobijaną i bez butów :P
OdpowiedzUsuńmoonskillx.blogspot.com
Jak pięknie się odziałaś *o*
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony.. masz co wspominać! Na pewno szybko nie zapomnisz tego konwentu!
Wyglądałaś naprawdę ślicznie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że byłaś sensacją :*
OdpowiedzUsuńGenialne kostium! Aż nie mogę się napatrzeć *_*
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy nie byłam na konwencie, ale koleżanka coraz bardziej mnie do tego namawia. :)
bardzo ładnie wyglądałaś ;) a tam najpierw wpadki są hmm zawstydzające, a potem człowiek się z tego śmieje
OdpowiedzUsuńPieknie i uroczo wyglądałaś. Szkoda bucika no ale dobrze, że się nie załamałaś :D W roli Ariel normalnie byśmy Cie nie poznały ^^ Peruka jest mega! :D
OdpowiedzUsuńStanie w kolejce godzinę, współczuję. :/ Fajnie, że mimo wszystko jesteś zadowolona. Nie wątpię, że atmosfera musiała być fantastyczna! ;) A wyglądałaś obłędnie!
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu? Moja znajoma była tam :D
OdpowiedzUsuńJa na ali łapię okazdje zawsze to mało tracę :D
śliczny jest ten strój *o*
OdpowiedzUsuńWitam, miło nam, że nasz dusik wpadł Tobie w oko. Arielka była przesłodka :)pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńJaki okropny pech :O. Życzę jak najszybszego wskrzeszenie bucika; ). Świetne to zdjęcie z Jackiem ! :D. Strój Arielki bardzo Ci pasuje ^^.
OdpowiedzUsuń